Czym naprawdę oddychamy? Fakty o pyłach i czystym powietrzu
W dyskusjach o smogu często słyszymy: „Kominki trują!”, „Dym z drewna to zagrożenie!”, „Trzeba zakazać palenia w domu!”. Ale co na to nauka? Profesor Tadeusz Juliszewski z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie postanowił spojrzeć na sprawę chłodnym okiem. Wyniki jego analiz zaskakują – i dają do myślenia każdemu, kto naprawdę chce dbać o czyste powietrze.
Pyły były, są i będą
Nie istnieje powietrze całkowicie wolne od pyłów. Wdychamy je wszyscy – w mieście, na wsi, w domu, w biurze, a nawet w szpitalu. Część tych pyłów pochodzi z natury – to m.in. pyłki roślin, drobinki ziemi niesione przez wiatr, cząstki trawy, włókien czy nawet kosmiczny pył. Druga część to pyły wytwarzane przez człowieka – ze spalin, produkcji, transportu czy domowych urządzeń grzewczych. Jak tłumaczy profesor Juliszewski, nie da się ich całkowicie wyeliminować. To, co możemy – i powinniśmy – robić, to ograniczać emisje, które sami tworzymy, zwłaszcza tam, gdzie są najbardziej uciążliwe.
Emisja to nie to samo co ekspozycja
To jedno z najczęstszych źródeł nieporozumień. Emisja to ilość pyłu, która wydobywa się ze źródła – np. z komina. Ekspozycja to to, co faktycznie wdychamy – czyli to, co po drodze rozcieńczyło się w powietrzu. Nikt nie oddycha powietrzem tuż przy wylocie komina. Dlatego duża emisja nie oznacza automatycznie dużego zagrożenia. Kluczowe są: miejsce, czas i stężenie pyłu w powietrzu, którym rzeczywiście oddychamy.
Drewno to nie wróg, a sprzymierzeniec
Nowoczesne kominki, piece i kotły na biomasę – czyli drewno, pellety czy brykiety – emitują minimalne ilości pyłów, zgodne z rygorystycznymi normami europejskimi (Ekoprojekt). Warto wiedzieć, że dopuszczalna emisja pyłu w nowoczesnym urządzeniu wynosi zaledwie 40 mg/m³ spalin – to poziom, który nie stanowi żadnego zagrożenia dla ludzi ani środowiska.
Co więcej, jak przypomina profesor:
„Widoczny dym z komina, w którym pali się suche drewno, to w istocie para wodna. Po rozpaleniu – znika nawet ona.”
Problemem nie jest drewno samo w sobie, ale sposób jego spalania. Mokre drewno, śmieci, brak dopływu powietrza – to prawdziwi winowajcy dymu i zapachu. Kiedy używamy suchego drewna i atestowanego urządzenia, spaliny są praktycznie bezbarwne i bezpieczne.
Pyły z natury i pyły z człowieka
Czy wiesz, że pustynny pył z Afryki regularnie dociera do Polski? Albo że dym z kanadyjskich pożarów lasów potrafi zawierać więcej zanieczyszczeń niż całoroczna emisja przemysłu w tym kraju? To pokazuje skalę zjawiska. Nie da się „zakazać pyłu” – można jedynie mądrze zarządzać jego źródłami i dbać o równowagę między komfortem życia a ochroną środowiska.
Czyste spalanie to klucz
Największy wpływ na ilość emitowanego pyłu ma technologia i sposób użytkowania urządzenia:
- suchy opał (wilgotność poniżej 20%),
- właściwy dopływ powietrza, który zapewnia komin z odpowiednim ciągiem kominkowym,
- nowoczesna konstrukcja komory spalania,
- przestrzeganie zaleceń producenta kominka.
To dlatego kampania „Drewno – Pozytywna Energia” podkreśla znaczenie edukacji – nie zakazów. Bo świadomy użytkownik kominka to czyste powietrze w jego domu i okolicy.
Podsumowanie
Powietrze zawsze będzie zawierało pyły. Ale nie każde źródło emisji jest problemem – i nie każde źródło można uczciwie porównywać.
Nowoczesne urządzenia grzewcze na drewno nie są zagrożeniem dla środowiska, jeśli są używane zgodnie z zasadami.
Jak pisze profesor Juliszewski:
„Emisje pyłów z certyfikowanych urządzeń na biomasę nie stanowią zagrożenia dla ludzi i przyrody.”
Dlatego zanim uwierzymy w kolejną kampanię strachu – sprawdźmy fakty. Bo drewno, używane mądrze, to naturalna energia przyszłości, a nie przeszłości.
Źródło: Opracowanie „Pyły w atmosferycznym powietrzu” autorstwa Pana Prof. dr hab. inż. Tadeusz Juliszewski – Uniwersytet Rolniczy w Krakowie – do pobrania
